BOCIANY PRZYLECIAŁY

Maria Maczuga, kulturapoznan.pl

Podczas sobotniej premiery w Teatrze Animacji było gorąco, nie tylko dlatego, że część akcji spektaklu pt. "Odlot" , w reżyserii i z ciekawym pomysłem budowy lalek autorstwa Janni Younge, dzieje się w Afryce, lecz również za sprawą bardzo aktualnego tematu przedstawienia. Publiczność obejrzała historię o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, poszanowaniu drugiej osoby, emigracji, pomocy i przyjaźni.

Artyści poznańskiej sceny lalkowej już dawno nie zwracali się tak poważnie do młodego widza. Przedstawiają historię białego bociana Fryderyka, który urodził się na Czarnym Lądzie. Rodzice mówią na niego Nanji, aby go chronić i uczynić podobnym do okolicznych mieszkańców. Czarne bociany, wśród których się wychowuje, nieustannie mu dokuczają dlatego, że różni się wyglądem. Fryderyk ma tylko jedną afrykańską przyjaciółkę - Fantu. Młody bocian nie może się doczekać odlotu z rodzicami do Europy. Gdy agresja wobec niego narasta, decyduje się lecieć bez nich, wcześniej. Towarzyszy mu Fantu. W tej historii nie ma jasnego podziału na białe i czarne. W Europie Fantu będzie jedynym czarnym bocianem. Doświadczy wrogości podobnej do tej, jaka wcześniej dotknęła jej przyjaciela. Twórcy, żeby nie przytłoczyć publiczności smutkiem, wplatają w opowieść kilka lżejszych wątków. Bawi relacja między rodzicami Fryderyka, w której silny i zdecydowany ojciec stale ustępuje roztrzepanej, emocjonalnej żonie. Rozśmieszają pelikany, gdy tłumaczą młodym bocianom, czym jest dobro.

Bociany z lampasami

Mali widzowie koncentrują uwagę na historii, ale także na formie przekazu. Ogromny zachwyt wywołują lalki dużych rozmiarów. O wielkich problemach artyści mówią za pomocą wielkich animantów. Lalki młodych bocianów przypominają prawdziwe ptaki. Zazwyczaj animuje je jedna osoba, ubrana na czarno. Obserwowanie, jak Julianna Dorosz i Igor Fijałkowski sprawnie jedną ręką ożywiają głowę, drugą tułów, a stopą wprawiają w ruch nogę ptaka, to sama przyjemność. Dorosłe bociany skonstruowano na innej zasadzie. Animator ubrany w czarną bluzkę i czarne spodnie z czerwonymi lampasami, imitującymi ptasie nogi, odpowiada za ruch głowy i lewego skrzydła. Towarzyszący mu artysta animuje prawe skrzydło. W bardziej dynamicznych sekwencjach mniejsze i większe animanty obsługuje nawet troje animatorów. Pelikany grają lalki parawanowe. Flamingi mają głowy animowane ręką animatora, ptasie tułowia nałożone na biodra artystów i nogi z lampasów. Taka konstrukcja sprawia, że flamingom brakuje delikatności oraz smukłości, ale Marcin Chomicki i Marcin Ryl-Krystianowski brak lekkości nadrabiają grą pełną uroku.

Publiczność z ciekawością podziwia, jak lalki parawanowe współgrają z cieniowymi. Śmieje się, gdy animatorzy bawią się formą w scenie z filozofującym marabutem, którego szyja celowo błądzi, a nogi gubią tułów. Jednak największy entuzjazm wzbudzają realistyczne, mroczne sekwencje, kiedy ptaki rozpościerają skrzydła i toczą między sobą bitwy lub zrywają się do lotu. Przestrzeń sceny wydaje się wtedy zbyt ciasna. Miejscem gry staje się wówczas widownia, a nawet foyer.

Klekot o szczęściu

Swobodę ruchu zapewnia minimalistyczna scenografia. Dwie niewielkie wysepki z gałązkami umieszczone z przodu sceny w pierwszej części raz symbolizują suche afrykańskie zarośla, raz gniazdo. W drugiej części te same wysepki oświetlone zielonym światłem stają się europejską łąką. W głębi sceny pojawia się tkanina, która stanowi taflę wody, parawan dla animantów lub horyzont z cieniowym pejzażem. Gesty i słowa zastępują rekwizyty, np. gdy pelikan dzieli się z Fantu rybą. Atmosferę buduje muzyka idealnie zespolona ze światłem. Nie brakuje chwil grozy, gdy leje deszcz, wieje wiatr, grzmi i błyska się. W łagodnym świetle szczęście na każdym z kontynentów brzmi inaczej. Artyści śpiewają lekkie piosenki do muzyki etnicznej lub poloneza. Najwspanialszą muzykę stanowi klekotanie bocianich dziobów.

"Odlot" to intrygująca lekcja tolerancji. Skuteczna, bo nieliczne chwile, gdy na scenie trochę zazgrzytało, widzowie traktowali z wyrozumiałością. Przecież to był dopiero pierwszy długi lot Fryderyka, pierwszy spektakl.
 

Autor: Maria Maczuga, kulturapoznan.pl

Data publikacji: 06.02.2017

Źródło: http://kulturapoznan.pl/mim/kultura/news/relacje-recenzje-opinie,c,9/bociany-przylecialy,102475.html

Recenzowany spektakl: ODLOT

Inne recenzje

„Fala uchodźców w Europie – jeden z najtrudniejszych tematów społeczno-politycznych ostatnich lat najmocniej wybrzmiał w ...”
Szymon Kazimierczak, miesięcznik "Teatr",
czytaj całą recenzję
„Janni Younge z Cape Town to kolejna światowej sławy postać teatru lalkowego sprowadzona do poznańskiego Teatru Animacji ...”
Juliusz Tyszka, teatralny.pl,
czytaj całą recenzję
„Kiedy w minioną sobotę opuszczałyśmy poznański Teatr Animacji, w głowie kołatała mi jedna myśl: Jaki tytuł powinna mieć ...”
tosimama.blogspot.pl,
czytaj całą recenzję
„4 lutego 2017 roku w poznańskim Teatrze Animacji odbyła się premiera spektaklu dla dzieci „Odlot" w reżyserii Janni Youn...”
Anita Pietrenko, dziennikteatralny.pl,
czytaj całą recenzję
„Białe, polskie bociany tańczą tu z namaszczeniem poloneza, jak aktorzy w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy. Czarne bociany ...”
Marta Kaźmierska, Gazeta Wyborcza,
czytaj całą recenzję